Prezydent Andrzej Duda powołał Marka Gróbarczyka na stanowisko ministra gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej.Nowy resort został wydzielony z Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju, w którym za branżę morską odpowiadała w randze podsekretarza stanu Dorota Pyć.
Marek Gróbarczyk to w zgodnej opinii środowiska ludzi morza znakomity kandydat na szefa nowego ministerstwa. Jako absolwent Wydziału Eksploatacji Siłowni Okrętowych gdyńskiej Wyższej Szkoły Morskiej (obecnie Akademia Morska) pływał na stanowisku mechanika na statkach zagranicznych armatorów. Zna zatem„od podszewki” pracę marynarzy. Ma również doświadczenie w kierowaniu resortem morskim: od sierpnia do listopada 2007 roku sprawował urząd ministra gospodarki morskiej w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. W 2007 roku Marek Gróbarczyk został ministrem w gorącym okresie sporów polskich rybaków z unijnymi urzędnikami w sprawie kwot połowowych. Bez wahania stanął wówczas po stronie rybaków, ostro krytykując Brukselę za działania niszczące nasze bałtyckie rybołówstwo. Jako szef MGM Marek Gróbarczyk skutecznie działał też na rzecz strategicznych inwestycji dla branży morskiej. We wrześniu 2007 roku udało mu się przekonać ministra finansów do przekazania miliarda złotych z budżetu państwa na budowę falochronu osłonowego dla terminalu LNG w Świnoujściu, dzięki czemu można było niezwłocznie ruszyć z pracami konstrukcyjnymi. Wdrożył też procedury związane z przekopaniem Mierzei Wiślanej i tym samym uwolnieniem gospodarczym portu w Elblągu. Niestety, na doprowadzenie do finału tej inwestycji zabrakło już czasu, a po zmianie ekipy rządzącej, realizacji projektu zaniechano.
Nowe Ministerstwo Gospodarki Morskiej A.D. 2015 ma mieć znacznie poszerzone kompetencje w porównaniu ze swoim poprzednikiem z 2007 roku. Jak zapowiedział nowy szef resortu, będzie on odpowiedzialny za żeglugę morską i śródlądową, administrację morską (urzędy morskie), nadzór właścicielski nad stoczniami, portami i firmami żeglugowymi, rybołówstwo, szkolnictwo morskie, a także część ochrony środowiska odpowiedzialną za gospodarkę wodną i negocjacje związane z pozyskiwaniem środków unijnych na rozwój wszystkich wspomnianych sektorów. Zdaniem Marka Gróbarczyka, ważnym elementem pracy jego resortu już w pierwszych miesiącach jego funkcjonowania będzie odbudowa przemysłu stoczniowego. Służyć ma temu specjalna ustawa, która będzie przygotowana w najbliższych trzech miesiącach. Jako polityk ze Szczecina, uważa on – nie bez racji – że
Zachodniopomorskie pod względem kondycji branży okrętowej straciło dystans do Trójmiasta i konieczne jest jak najszybsze wyrównanie tych różnic. Ostatecznym celem tych działań ma być powrót do budowy na szczecińskich pochylniach dużych statków, które znów byłyby wizytówką polskiego eksportu.
Z kolei w części żeglugowej Marek Gróbarczyk chce położyć szczególny nacisk na kontynuację rozwoju infrastruktury koniecznej do odblokowania portów. Chodzi tu przede wszystkim o inwestycje w pogłębienie toru wodnego do Szczecina do 12,5 metra oraz pogłębienie toru podejściowego do samego portu w Świnoujściu. W kontekście tego ostatniego minister Gróbarczyk zapowiedział stanowcze działania na szczeblu międzynarodowym, jeśli okaże się, że planowana nowa nitka gazociągu Nord Stream II w jakikolwiek sposób zakłóci dostęp dużych statków do zespołu portów Szczecin i Świnoujście. Środowisko żeglugowe z wielką nadzieją oczekuje spełnienia zapowiedzi zmian w ustawie o zatrudnieniu na morskim statku handlowym, które umożliwią polskim armatorom przeflagowanie swoich jednostek pod biało-czerwoną banderę (zmiany w sposobie rozliczania podatków i obciążeń społecznych marynarzy). O ile poprzedni rząd ustami swojego ministra finansów twierdził, że rozwiązania takie nie są możliwe, ponieważ marynarze „dobrze zarabiają” i nie mogą mieć dodatkowych ulg, o tyle nowy minister gospodarki morskiej słusznie zauważył, że choć marynarze zdobędą pewne przywileje podatkowe (powszechne w innych morskich krajach UE), to państwo polskie na biało-czerwonej de facto tylko skorzysta, ponieważ armatorzy – po przeflagowaniu statków – zaczną płacić w kraju podatek tonażowy. Nie wspominając już o innych korzyściach – choćby prestiżowych – gdy nazwy polskich miast wrócą na burty jako porty macierzyste.
Marek Gróbarczyk odniósł się również do koncepcji konsolidacji polskiej żeglugi promowej. Uznał on, iż będzie wspierał pierwotny projekt Polskiej Żeglugi Morskiej i Polskiej Żeglugi Bałtyckiej, tj. stworzenia sojuszu obu firm, gdzie większość działań rynkowych i kosztowych realizowana
byłaby w porozumieniu, z zachowaniem jednak odrębności obu armatorów oraz marek, pod którymi działają. Nowy minister odrzucił tym samym lansowaną przez rząd PO-PSL koncepcję utworzenia spółki Polskiej Grupy Promowej, w której skład wszedłby majątek promowy PŻM i PŻB, ale spółki w pełni kontrolowanej przez ministra skarbu poprzez radę nadzorczą i wybór członków zarządu. Szef morskiego resortu podkreśla, że jednym z priorytetów działalności jego ministerstwa będzie odbudowa żeglugi śródlądowej – sektora znajdującego się w Polsce w fatalnym stanie i wymagającego szczególnie dużych nakładów. Jak zauważył Marek Gróbarczyk, rolą państwa jest przede wszystkim przywrócenie żeglowności – głównie Odry, gdzie jest to w najszybszym czasie możliwe. Wraz z osiągnięciem przez poszczególne odcinki naszej granicznej rzeki kolejnych klas żeglugi powróci także zainteresowanie prywatnych inwestorów w odtworzenie taboru pływającego – obecnie całkowicie przestarzałego. Przypomnijmy, że już w przyszłym roku do użytku ma zostać oddana nowa podnośnia w Niederfinow, która stworzy możliwości transportu rzecznego pomiędzy Polską a resztą Europy przez znacznie większe niż dotąd jednostki pływające.
Nowe ministerstwo ma także powrócić do strategicznej inwestycji budowy kanału przez Mierzeję Wiślaną. Smutnym symbolem tego projektu, którego nie udało się zrealizować Markowi Gróbarczykowi w 2007 roku, jest pomnik „pierwszej łopaty” w Kątach Rybackich. Teraz pomysł połączenia Bałtyku z Zalewem Wiślanym, bez konieczności przepływania przez terytorium Rosji, ma powrócić i zostać wcielony w życie. Z wielką nadzieją czeka na to port w Elblągu, którego rozwój w ostatnim czasie został zahamowany przez rosyjskie embargo polskich towarów. W zakresie szkolnictwa morskiego resort Marka Gróbarczyka chce skupić się na odtworzeniu szczebla zawodowego. I jest to właściwy kierunek, ponieważ o ile Akademie Morskie w Szczecinie i Gdyni radzą sobie w obecnych warunkach rynkowych bardzo dobrze, o tyle o niższy poziom potrzebuje mocniejszego wsparcia ze strony państwa. Chodzi tu nie tylko o tworzenie nowych klas w placówkach kształcących średni szczebel dla żeglugi, ale również o odtworzenie praktycznie od podstaw szkolnictwa stoczniowego. Już teraz – z powodu emigracji – brak jest na rynku wykwalifikowanych stoczniowców, a wkolejnych latach – przy braku nowych chętnych do zawodu, przekonanych, że polski przemysł stoczniowy nie istnieje – problem ten z pewnością będzie się pogłębiał. Wreszcie na koniec, na solidne wsparcie Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej będą mogli z pewnością liczyć polscy rybacy. To właśnie na tej niwie (a także w sprawach energii) Marek Gróbarczyk działał szczególnie aktywnie w ostatnich latach, będąc posłem Parlamentu Europejskiego. Dzięki jego inicjatywie Parlament Europejski przyjął m.in. poprawkę dotyczącą proporcjonalności kontroli kutrów rybackich do wielkości floty danego państwa członkowskiego.