20 firm z branży okrętowej podpisało w Szczecinie list intencyjny w sprawie utworzenia Szczecińskiego Konsorcjum Okrętowego. Chcą budować duże statki. Wśród konsorcjantów znalazły się tak uznane marki jak Partner Shipyard, Westcon Design Poland, Autocomp Management, G+K Steelcon, Navicor, JPP Marine, Mirand i Szczeciński Park Przemysłowy.
Powołano grupę roboczą, która ma zająć się sformalizowaniem tego przedsięwzięcia gospodarczego. Na jej czele stanął Andrzej Strzeboński, prezes Szczecińskiego Parku Przemysłowego. Grupę tworzą też Zbigniew Jagniątkowski z firmy JPP Marine, Paweł Pietruszczak z Konstal PP, Andrzej Wójcicki z Navicoru i Włodzimierz Zasadzki, przewodniczący Rady Nadzorczej Szczecińskiego Parku Przemysłowego. Czekają do 30 kwietnia na kolejne firmy, które będą chciały wejść do konsorcjum.
Zdaniem prezesa Szczecińskiego Parku Przemysłowego Andrzeja Strzebońskiego infrastruktura, która jest w stoczni, umożliwia budowę statków. Brakuje tylko montażu finansowego. Tu jednak twórcy konsorcjum liczą na państwo polskie, które ich zdaniem, powinno mieć szczególne zobowiązania wobec Szczecina.
Certyfikaty potrzebne do budowy statków mają firmy, które znalazły się w konsorcjum. Prezes Parku podkreśla też, że w rejestrze Clarksona nadal znajduje się Stocznia Szczecińska S.A., która posiadała wszystkie potrzebne dokumenty.
Pomysł Szczecińskiego Konsorcjum Okrętowego trafił już do Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej. I tam uzyskał akceptację. Jego pomysłodawcy uważają, że w 2019 roku można będzie w Szczecinie zwodować duży statek. Tak jak to zapowiedział wiceminister tego resortu Paweł Brzezicki – choć dodał, że to jego prywatna opinia.
– To ostatni moment, aby odtworzyć stocznię w Szczecinie – mówi Andrzej Strzeboński. – Są jeszcze ludzie, którzy budowali statki na realnych projektach. Dziś są w wieku 55-65 lat i oddają się do dyspozycji. Zarząd Parku chce zrobić audyt, aby sprawdzić, co jeszcze trzeba zrobić z parkiem maszynowym, aby produkcja statków była możliwa.
Andrzej Strzeboński mówi, że zarząd rozpoznał już 4 obszary działalności przyszłej stoczni. Infrastruktura, która jest potrzebna do budowy statków, jest i to można uruchomić choćby od zaraz – dodaje.
Ludzie są w spółkach pracujących na terenie parku. Zaplecze intelektualne, czyli biuro projektów, też jest. Brak tylko finansowania i tu prezes Strzeboński widzi dużą rolę państwa.
Wiadomo już, że stocznia została ogołocona ze sprzętu spawalniczego, z pochylni zniknęły też mosiężne zawory i wielostanowiskowe źródła prądu. Wycięto też ciąg spawania płatów – to instalacja do montażu kadłuba. Brakuje również platform do przewożenia sekcji.
Zbigniew Jagniątkowski z firmy JPP Marine uważa, że część parku maszynowego można będzie odtworzyć, korzystając z pieniędzy unijnych .
Położenie stępki pod budowę dużego statku zdaniem konsorcjantów już jest możliwe. Wykonanie dwóch do czterech promów też nie powinno stanowić problemu. Budowa jednak dwudziestu jednostek rocznie, tak, jak to miało miejsce w Stoczni Szczecińskiej – już nie. Dodajmy, że do konsorcjum przystąpiła firma, w której pracuje Piotr Żelazek – projektant promów zamówionych jeszcze w Stoczni Szczecińskiej Nowej dla PŻM.
Andrzej Strzeboński mówi, że trzeba jednak odtworzyć strukturę stoczni – dział kontroli jakości, zakupów, biuro projektowe. W sumie może w nowej stoczni pracować od 1200 do 1600 osób. Dlaczego tak dużo? Odpowiada, że na samych dźwigach w stoczni pracowało 120 osób.
W konsorcjum nie znalazła się Morska Stocznia Remontowa Gryfia, jednak sygnatariusze nie wykluczają współpracy. Można będzie zaoferować oprócz budowy statku jego serwis – dodaje Strzeboński.
Konsorcjanci dają sobie czas do lipca, aby załatwić sprawy formalne. Mówi się także o udziale kapitałowym konsorcjantów w budowie nowej stoczni. Andrzej Wójcicki z Navicoru dodaje, że każda z firm, która jest w konsorcjum, realizuje kontrakty dla zagranicznych stoczni. Są to projekty zaawansowane technologicznie, a firmy mają sprzęt, żeby wykończenie robić w Szczecinie. Dzięki konsorcjum możemy stworzyć nowy stary rynek – dodaje.
Od czasu podpisania listu intencyjnego przystąpieniem do konsorcjum wyraziły zainteresowanie kolejne podmioty. Na początku maja liczyło więc ono już 51 firm.
Grzegorz Gibas